Sierpień, nowa klientka. Dzwoni i pyta, czy ja robię masaż stóp, bo jej stopy "się domagają". Myślę - cóż, masażu stóp nie robię, robię refleksologię i tak też odpowiadam, opowiadając w paru zdaniach, że refleksologia polega na pracy na stopach w określony sposób, że na stopach znajdują się miejsca odpowiadające organom i miejscom całego ciała, że pracując na stopach pomagamy organizmowi w odzyskaniu i utrzymaniu harmonii jego pracy - zdrowia. Pani jest zainteresowana jednym - żeby ktoś "wymasował" jej stopy. W pierwszej chwili mam ochotę powiedzieć - eee ... tego to nie robię ale ciekawość mnie zżera: "dlaczego te stopy tak się domagają dotyku". Umawiam się. Przyjeżdżam. Pani opowiada, że właściwie co wieczór "męczy" męża, żeby pomasował jej stopy. Ok. Biorę się ... Stopy zimne, nieco blade. Poza tym rzucający się w oczy wyraźnie wypukły i galaretowany refleks pęcherza moczowego. Pani na początku nie bardzo chce rozmawiać o zdrowiu. Na pytanie jak pracuje pęcherz odpowiada, że nie ma z nim żadnych kłopotów i nigdy nie miała. Nie męczę pytaniami. Robię swoje. Krok po kroku rozgrzewam to co było zimne i blade, robię refleksy pęcherza. Okazuje się, że poza tym że wypukłe, to jeszcze są bardzo bolesne. Nie drążę tematu. Pozwalam sprawom toczyć się w ich własnym tempie. Kolejny zabieg. Trochę rozmawiamy o zdrowiu. Trochę o stylu życia. Pani za każdym spotkaniem ma więcej energii. Nie wraca ból głowy. Mniej odczuwa nieuzasadnione pogodą zimno. Przy kolejnym spotkaniu Pani mówi: "wie pani co, byłam u mojego naturoapty i on też powiedział, to samo co pani - że pęcherz mu się nie podoba i dał zioła na ten pęcherz". My to wiemy, ale moja klientka właśnie się dowiedziała, że refleksologia z dużym wyprzedzeniem pokazuje niedomagania w pracy ciała. Ja nadal pracuję tak samo ale Pani już wie, że to refleksologia, nie masaż. :) Że refleksologia to inna półka.